Lajtowe kulanie po omacku
Środa, 6 stycznia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria nocnetripy
Zimno aż w nosie boli... Ale jechało się przyjemnie. Kulałem się spokojnie, żeby sobie znów jakiegoś kuku w nogę nie zrobić - ale i tak średnia wyszła typowo zimowa.
Śnieg wszędzie jest już ubity więc kulanie jest w miarę łatwe.
Diesle jak zawsze - trzymały się mocno podłoża - nawet na górkach, gdzie dzieciaki śmigają na sankach. Nie ma mowy o poślizgach...
Nie mogłem znaleźć bocialary, więc pocisnąłem bez frontu - "na ciemniaka" - i ku mojemu zdumieniu - w lesie spoko dało się jechać - a nawet lepiej było niż z lampą, bo percepcja tak nie głupiała...
Ogólnie przyjemnie - ale stopy mi nieco zmarzły...
Nieźle też zeszturmowałem schody przy Galerii Malta. Zagapiłem się :D i wpadłem na pełnej wiksie centralnie na 3 schodki. Zdążyłem tylko podrzucić koło i pomyśleć "o k...wa"...
Koło podskoczyło miękko waląc w pierwszy schodek, jęknąwszy kilkoma szprychami, ze smutkiem.
Cud - albo idealne ciśnienie w kole - bo ani felga nie dostała, ani snake się nie zrobił. Widelec przyjął większość na klatę... I chwała mu za to.
Śnieg wszędzie jest już ubity więc kulanie jest w miarę łatwe.
Diesle jak zawsze - trzymały się mocno podłoża - nawet na górkach, gdzie dzieciaki śmigają na sankach. Nie ma mowy o poślizgach...
Nie mogłem znaleźć bocialary, więc pocisnąłem bez frontu - "na ciemniaka" - i ku mojemu zdumieniu - w lesie spoko dało się jechać - a nawet lepiej było niż z lampą, bo percepcja tak nie głupiała...
Ogólnie przyjemnie - ale stopy mi nieco zmarzły...
Nieźle też zeszturmowałem schody przy Galerii Malta. Zagapiłem się :D i wpadłem na pełnej wiksie centralnie na 3 schodki. Zdążyłem tylko podrzucić koło i pomyśleć "o k...wa"...
Koło podskoczyło miękko waląc w pierwszy schodek, jęknąwszy kilkoma szprychami, ze smutkiem.
Cud - albo idealne ciśnienie w kole - bo ani felga nie dostała, ani snake się nie zrobił. Widelec przyjął większość na klatę... I chwała mu za to.