Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:458.00 km (w terenie 161.00 km; 35.15%)
Czas w ruchu:18:44
Średnia prędkość:24.45 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:41.64 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Znów ważne sprawy zagoniły

Środa, 30 lipca 2008 · Komentarze(0)
Znów ważne sprawy zagoniły mnie do domu. nici z jazdy. A szkoda, bo forma wyraźnie lepsza...

Za mało czasu, słaba forma

Wtorek, 29 lipca 2008 · Komentarze(0)
Za mało czasu, słaba forma no i plany, plany, plany... Nie dałem rady więcej. co za porażka :/

Zmęczenie było już zupełnie

Środa, 23 lipca 2008 · Komentarze(0)
Zmęczenie było już zupełnie wyraźne. Nie wiem co jest. Zdecydowanie za mało sypiam. NOga niby podaje ładnie - ale pompa się nie wyrabia i po długim ciśnięciu, opadam z sił. Wracałem solidnie zmęczony - chociaż tempo było godne...

Mimo chęci - czas naglił

Wtorek, 22 lipca 2008 · Komentarze(0)
Mimo chęci - czas naglił i trzeba było wracać. Trasa całkowicie tradycyjna. Odczuwalny ból mięśni... Jakby ten zastój jednak zlekka dał się we znaki...

Pokuta prawie odprawiona. Po dwóch

Poniedziałek, 21 lipca 2008 · Komentarze(0)
Pokuta prawie odprawiona. Po dwóch tygodniach (!!!) lenistwa - albo kijowej pogody oraz wyczerpujących nocek - znów zasiadłem na rończym koniu i dałem po nogach. wstyd - tak zmarnowac tyle czasu - ale cóż... stało się. Noga naszczęście podaje niezmiennie dobrze :)

Pogoda była mocno nie pewna

Piątek, 4 lipca 2008 · Komentarze(0)
Pogoda była mocno nie pewna - no i w planach bankiet na całą noc - więc nie było czasu żeby pojeździć. co za nerwowa końcówka tygodnia...

Powoli kończy się łańcuch. Minął mu już rok - i wychodzi że ma jakieś 4kkm nakręcone. Nie jest źle. Nieporównywalnie lepiej niż poprzedni...
Myślę (łudzę się?) że lipiec jeszcze jakoś przetrzyma - więc wymiana pewnie przypadnie jakoś przed maratonem w sierpniu...
A... minęło mi dziś 2ooo km w tym sezonie. HUUURRAH !
Oby drugie tyle minęło równie gładko :)

Było krótko - bo w takim

Czwartek, 3 lipca 2008 · Komentarze(0)
Było krótko - bo w takim upale jazda to jakiś masochizm...
Czułem się jak zamknięty w piekarniku. Nawet w lesie panowała duchota nie do wytrzymania.

I do tego ten koleś bez gaci nad Wartą. Co za nędzny dzień :/