Zajechany na inaugurację roku...
Niedziela, 3 stycznia 2010
· Komentarze(1)
Kategoria dzień jak codzień
Miało być tak pięknie.. Niestety - nadwyrężone mięśnie zawiodły na finiszu. Naciągnięty mięsień w prawej nodze spowolnił haniebnie jazdę, która i tak była nieco utrudniona z powodu miękkiego i puszystego śniegu.
Mimo to Dziewicza została zdobyta - i tradycji - mniej więcej stało się zadość.
Na górze był mały postój - a następnie dalsze odmrażanie rąk i stóp ;)
I wszystko było by cacy gdyby nie zajechana noga. Czuję się teraz jak kaleka...
Mimo to Dziewicza została zdobyta - i tradycji - mniej więcej stało się zadość.
Na górze był mały postój - a następnie dalsze odmrażanie rąk i stóp ;)
I wszystko było by cacy gdyby nie zajechana noga. Czuję się teraz jak kaleka...