Przebudzenie
Niedziela, 29 marca 2009
· Komentarze(0)
Kategoria dzień jak codzień
Po haniebnym przestoju, zaatakowałem walcząc ze zwałami tłuszczu i ledwie bijącym sercem.
Nie było łatwo - ale na pewno przyjemnie. Nie ma to jak skatować się odrobinę, odwiedzając przy okazji wszystkie najlepsze miejscówki po jakich na co dzień się poruszam. Ot - takie swoiste przywitanie nowego sezonu.
Może też jako forma pokuty za absencję na zawodach Thule w Puszczykowie :/
No - ale z tą formą to mogłem co najwyżej pokibicować :D
Nie było łatwo - ale na pewno przyjemnie. Nie ma to jak skatować się odrobinę, odwiedzając przy okazji wszystkie najlepsze miejscówki po jakich na co dzień się poruszam. Ot - takie swoiste przywitanie nowego sezonu.
Może też jako forma pokuty za absencję na zawodach Thule w Puszczykowie :/
No - ale z tą formą to mogłem co najwyżej pokibicować :D