Rześki i wypoczęty, pomykałem jak pocisk. Niestety - jak zwykle czasu było za mało żeby porządnie się pokulać po górkach... A szkoda - bo pogoda ładna.
Katuję siebie oraz KTM Hardbone`a po górkach i wszelkich hopkach - z nastawieniem na XC - chociaż zawsze lubiłem dobrze poskakać i pośmigać wąskimi, krętymi i szybkimi ścieżkami.
Paradoksalnie - dopiero teraz, 31 wiosen na ziemskim padole, mam rower, który w niczym mnie już nie ogranicza...
Tylko czemu czasu tak mało??? :(